Arrinera - polski supersamochód gotowy do produkcji!
Polsko-brytyjska spółka Arrinera Automotive SA powstała w jednym celu - stworzenia polskiego supersamochodu we współpracy z doświadczonym Brytyjczykiem, który będąc jego twarzą ma zapewnić mu sukces. Zresztą nie tylko względy marketingowe były tu istotne.
Lee Noble, który współtworzył Arrinerę projektuje supersportowe maszyny od trzydziestu lat. Wśród jego projektów odnajdziemy m.in. McLarena F1. Jego doświadczenie pozwoliło na zaprojektowanie podwozia polskiego superauta.
Za kształt nadwozia odpowiedzialny jest Pavlo Burkatskyy. I to właśnie ono wzbudza najwięcej kontrowersji. Na polskich forach większość użytkowników jest dumna z tego, że Polacy chcą podjąć rywalizację z takimi potęgami jak Lamborghini czy Ferrari. Oczywiście nie brakuje również głosów krytycznie odnoszących się do Arrinery, ale naprawdę obiektywnych opinii warto poszukać na forach zagranicznych.
Tam zdania są również podzielone. Pierwsze wirtualne projekty spotkały się z krytyką głównie ze względu na wyraźne podobieństwo do samochodów Lamborghini. Arrinera została nazwana "kopią", a na jednym z forów "polską kiełbasą"... Dziś sytuacja wygląda inaczej. Projekt dalej kojarzy się nieco z Lamborghini, ale niektórzy opisują polski supersamochód wyłącznie przy użyciu superlatyw.
Zaprojektowane przez Lee Noble podwozie zbudowano z wytrzymałej stali, która jednocześnie jest lekka i bardzo odporna na odkształcenia. Wśród opcji odnajdziemy karoserię, elementy wnętrza oraz podłogę wykonane z włókna węglowego. Wnętrze standardowo wykończono skórą i materiałami kompozytowymi. Kierowca i pasażer są przypięci do foteli czteropunktowymi pasami bezpieczeństwa. Zresztą ze względu właśnie na bezpieczeństwo wśród opcji odnajdziemy kamerę noktowizyjną, która na centralnym panelu wyświetli obiekty, których temperatura przekracza temperaturę otoczenia - np. ludzi i zwierzęta.
Pod maską Arrinery znajdzie się silnik V8 o pojemności 6.2 litra, mocy 650 KM i rozwijający maksymalny moment obrotowy o wartości 820 Nm. To pozwala Arrinerze przyspieszać do "setki" w 3,2 sekundy i rozpędzać się do 340 km/h. O kontakt z asfaltem dbają opony 255/35 z przodu i 335/30 z tyłu, które owijają aluminiowe, 19-calowe felgi. 6-tłoczkowe zaciski dbają o zatrzymywanie przednich kół, wyposażonych w tarcze o średnicy 380 mm. Z tyłu zamontowano zaciski 4-tłoczkowe i 350-milimetrowe tarcze.
Ukończenie prototypu oznacza, że oficjalnie można rozpocząć testy i inne przygotowania do stworzenia wersji produkcyjnej. To potrwa przynajmniej 12 miesięcy. Ceny Arrinery startują od około 100 tys. euro. Polacy zapowiedzieli ostatnio, że chcą rozpocząć prace nad drugim modelem. Jedno- lub dwuosobowy roadster miałby ważyć około 500 kg, kosztować 70 tys. euro, a do jego napędu mógłby posłużyć silnik o mocy 200-300 KM. Czekamy na nowe wieści o Arrinerze i trzymamy kciuki za Polaków.
Za kształt nadwozia odpowiedzialny jest Pavlo Burkatskyy. I to właśnie ono wzbudza najwięcej kontrowersji. Na polskich forach większość użytkowników jest dumna z tego, że Polacy chcą podjąć rywalizację z takimi potęgami jak Lamborghini czy Ferrari. Oczywiście nie brakuje również głosów krytycznie odnoszących się do Arrinery, ale naprawdę obiektywnych opinii warto poszukać na forach zagranicznych.
Tam zdania są również podzielone. Pierwsze wirtualne projekty spotkały się z krytyką głównie ze względu na wyraźne podobieństwo do samochodów Lamborghini. Arrinera została nazwana "kopią", a na jednym z forów "polską kiełbasą"... Dziś sytuacja wygląda inaczej. Projekt dalej kojarzy się nieco z Lamborghini, ale niektórzy opisują polski supersamochód wyłącznie przy użyciu superlatyw.
Zaprojektowane przez Lee Noble podwozie zbudowano z wytrzymałej stali, która jednocześnie jest lekka i bardzo odporna na odkształcenia. Wśród opcji odnajdziemy karoserię, elementy wnętrza oraz podłogę wykonane z włókna węglowego. Wnętrze standardowo wykończono skórą i materiałami kompozytowymi. Kierowca i pasażer są przypięci do foteli czteropunktowymi pasami bezpieczeństwa. Zresztą ze względu właśnie na bezpieczeństwo wśród opcji odnajdziemy kamerę noktowizyjną, która na centralnym panelu wyświetli obiekty, których temperatura przekracza temperaturę otoczenia - np. ludzi i zwierzęta.
Pod maską Arrinery znajdzie się silnik V8 o pojemności 6.2 litra, mocy 650 KM i rozwijający maksymalny moment obrotowy o wartości 820 Nm. To pozwala Arrinerze przyspieszać do "setki" w 3,2 sekundy i rozpędzać się do 340 km/h. O kontakt z asfaltem dbają opony 255/35 z przodu i 335/30 z tyłu, które owijają aluminiowe, 19-calowe felgi. 6-tłoczkowe zaciski dbają o zatrzymywanie przednich kół, wyposażonych w tarcze o średnicy 380 mm. Z tyłu zamontowano zaciski 4-tłoczkowe i 350-milimetrowe tarcze.
Ukończenie prototypu oznacza, że oficjalnie można rozpocząć testy i inne przygotowania do stworzenia wersji produkcyjnej. To potrwa przynajmniej 12 miesięcy. Ceny Arrinery startują od około 100 tys. euro. Polacy zapowiedzieli ostatnio, że chcą rozpocząć prace nad drugim modelem. Jedno- lub dwuosobowy roadster miałby ważyć około 500 kg, kosztować 70 tys. euro, a do jego napędu mógłby posłużyć silnik o mocy 200-300 KM. Czekamy na nowe wieści o Arrinerze i trzymamy kciuki za Polaków.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.